sobota, 26 czerwca 2010
OPI Party in My Cabana
Party in My Cabana chodził za mną już długo, ale dopiero po kusicielskich zdjęciach Noli podjęłam decyzję o jego kupnie (znacie pewnie to uczucie - wewnętrzny głos, który czasami mówi rzeczy absolutnie idiotyczne, kazał mi się wziąć w garść i kupić w końcu ten lakier :D).
Ja to za różami tak średnio przepadam, wydawało mi się, że Party to taki Barbie-róż w wersji light. Jak dobrze, że to mi się tylko wydawało :D
Cabana to kremowy, stonowany róż, lekko przykurzony, na mnie wybijający gdzieniegdzie koralowe tony (yummy! :D). Na dłoniach wygląda fenomenalnie - elegancko i delikatnie.
Aplikacja to jest po prostu marzenie, mogłabym malować i malować, i malować...
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
On nawet w buteleczce wygląda na Barbie-róż. Dopiero na dłoniach pokazuje swój urok :)
OdpowiedzUsuńNieeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeee
OdpowiedzUsuń(krzyk przerażenia)
nie rób mi więcej tego, proszę!
Jesteście z Nolą okropne. Ponosiłam różowego Orly, już wydawało mi się, że Pimc nie potrzebuję, bo takie podobne. A Ty mi tu o koralowych tonach piszesz?
I jednak potrzebuję :(
Kolor piękny, opis też mocno zachęcający :-)
Nola no właśnie. Dlatego ja dopiero po twoich zdjęciach uznałam, że muszę go mieć :D
OdpowiedzUsuńBasiu wydaje mi się, że Orly jest bardziej różowy niż OPI. Party to jednak taki róż-nie-róż :D
No właśnie widzę. Niby tonacja podobna, niby mój potraktowany Orlym paznokieć przyłożony w Sephorze do buteleczki Party wyglądał identycznie, ale jednak to nie to samo, choć obydwa piękne.
OdpowiedzUsuńCiężkie jest życie lakieroholika.
Ciężkie dosłownie - gdy przychodzi do jakiejś przeprowadzki weź włócz za sobą walizę pełną szkła i lakieru xD
OdpowiedzUsuń:-D
OdpowiedzUsuńFakt :D
I to owijanie dobytku w papier/ bąbelki/ materiał, co by nie ucierpiał :D
Ja wkładam między ubrania. Perfumy tak samo - to jest dopiero ciężar...
OdpowiedzUsuńFajny ten róż, taki wesoły :)
OdpowiedzUsuńNic nie mówcie o ciężarach... we wtorek mnie czeka wakacyjna przeprowadzka z całym dobytkiem - perfumowo-lakierowo-kolorówkowym, i jeszcze do tego stos książek, mój kolejny bzik...
OdpowiedzUsuńśliczny, ma miniaturkę?;D
OdpowiedzUsuńzbankrutuję przez was...
to jeden z moich ulubionych lakierów :D
OdpowiedzUsuńuwielbiam go
Bardzo fajny.
OdpowiedzUsuńA głos taki jak najbardziej znam-kazał mi ostatnio kupić wreszcie Miami Beet z tej samej kolekcji.Wogóle kolekcja South Beach jest moim zdaniem niezwykle udana,rewelacyjne Done out in Deci i Miami Beet,Overexposed in SB oraz Suzi&Lifeguard,które strasznie mnie kuszą :D no i ten różyk.
Właśnie nałożyłam go na paznokcie :D
OdpowiedzUsuń*___* cuuudo, kupujcie, kupujcie, uroczy jest :D i tak idealnie się nakłaada. :P
Przepiękny, kusi mnie tak samo jak Strawberry Margarita. Chyba czas najwyższy go kupić ;)
OdpowiedzUsuń