Cajun Shrimp. Ten lakier miał być cudowną, lekko pomarańczową czerwienią. A na mnie jest niestety pomarańczem podbitym bardzo delikatnie czerwienią. Aggie także wrzucała tutaj tę krewetę i na jej paznokciach wyglądała pięknie. Dlaczego więc na mnie wybija pomarańcza?
Przy pierwszej warstwie jeszcze gdzieś widać tę upragnioną czerwień, jednak przy nałożeniu drugiej czerwień znika i zostaje tylko i wyłącznie krewetkowy pomarańcz (nazwa trafiona idealnie, to właśnie taki krewetkowy pomarańcz). Wydawało mi się, że Paint My Moji-toes jest neonowy, a to taka przygaszona i przybrudzona wersja Cajun Shrimp.
Malowało mi się nim... dziwnie? Jest wodnisty, inny niż moje pozostałe OPI. Strasznie smużył i rozlewał się po skórkach. Dwie warstwy to dość przyzwoity efekt, jednak pewnie trzy wyglądałyby lepiej. Lakier ten w ogóle nie współpracuje z Seche Vite. Jeśli miałabym nakładać Seche na mokre paznokcie to wyszedłby z tego jeden wielki glut i rozpuszczony lakier. Więc w przypadku CS SV tylko na lekko podeschnięte paznokcie i to z wielką uwagą, bo SV bardzo lubi go zbrylić -.-'
Kolor sam w sobie jest bardzo ładny. Pewnie byłabym nim zachwycona gdybym nie spodziewała się czegoś innego :P Na stopach wygląda ślicznie.
Jesli chodzi o zdjęcia - robione w plenerze przy całkowitym zachmurzeniu. I musicie mi na słowo uwierzyć, że kreweta właśnie tak na mnie wygląda, kolor nie jest przekłamany (niestety). I znowu walczyłam z Seche co widać na palcu wskazującym :/ Ale już naprawdę nie miałam siły zmywac i malować od nowa. Więc wybaczcie ;)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz