Drugie podejście do cielistych paznokci,tym razem z OPI Samoan Sand z Shoft shades Collection 2005.Zazwyczaj nie darzę takich kolorów uwielbieniem ale ten jest na prawdę świetny.Mleczny,neutralny beż z domieszką brudnego różu i brązu-uważam,ze to must have,szczególnie dla miłośniczek dalikatnych kolorów na paznokciach.Ręce wyglądają świeżo i schludnie(zdjęcia w pełnie nie oddają niestety tego "świeżego",porcelanowego efektu) już po 1 warstwie,myślę też że to dobra propozycja do frenchu.Po 3 warstwach otrzymujemy półkryjącą powierzchnię,która po dodaniu matowego topa np. Matte Magic CG staje się pięknymi mannequin hands dla jasnych neutralnych karnacji.Nie jest to idealnie kolor mojej skóry,jest troszeczkę za jasny,ale to piękna wariacja na temat cielistych pazurków.Lakier nakłada się łatwo i bez smug,jest raczej rzadki.
Zdjęcia w świetle dziennym,3 warstwy bez topa oraz z Matte Magic.
Fajny odcień, choć myślałam że on jest ciut bardziej kryjący :)
OdpowiedzUsuńJest,na zdjęciu wygląda na mniej kryjący niż jest w rzeczywistości.
OdpowiedzUsuń