czwartek, 31 grudnia 2009

O.P.I It's a doozi, says Suzi!

Moja Mama zgodziła się użyczyć paznokci na cele klubowe ;-) Miała w tym interes, bo córcia pomalowała Jej paznokcie, a po sesji zdjęciowej zafundowała akcję nawilżającą kremem Avene (polecam!), bo strasznie suche dłonie Mama ma (co niestety widać na zdjęciach).
Prezentowana czerwień jest zdecydowanie Jej ulubioną. Na pięknej, głębokiej bazie przebijają się złotawe drobinki.
Kolor banalny w aplikacji, 2 warstwy schną szybko i kryją idealnie. Tak jak i u mnie, u Mamy zawsze stosuję 2 warstwy lakieru, położone na bazie inglotowej, utrwalone SH Insta Dri.

Mam nadzieję, że Mama będzie mi teraz częściej dłoni do szczytnych celów użyczać. Wszak jest taką samą lakieroholiczką, jak córcia :-D

11 komentarzy:

  1. Uuu, piękny kolorek! Czy mi się wydaje, czy ma on w sobie coś z brązu?

    Pozdrowienia dla Lakierowej Mamy! Niech częściej użycza swoich dłoni!

    OdpowiedzUsuń
  2. Dziękujemy za pozdrowienia :)
    Tak, przez te złotko jest trochę brązowawy, ale daleko mu do np. Romeo & Joliet :) Raczej taka ciepła, ozłocona ciemna czerwień :)

    Jak widać, spędzam aktywnego Sylwestra. Wszystkiego Najlepszego w Nowym Roku!

    OdpowiedzUsuń
  3. No no, widzę że mamę też sprowadziłaś na złą drogę ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Moniak zaraz na złą drogę, na tą lepszą :D
    ładne mama ma pazurki :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Ładne pazurki Mama miała przed świętami, potem się trochę posypały (sprzątanie, gotowanie itp), teraz trwa akcja regeneracyjna ;-)i zapuszczamy ponownie.
    Dziewczyny, co polecicie do nawilżania paznokci? Mamy z Mamą ten sam problem- suche, twarde paznokcie.

    OdpowiedzUsuń
  6. Ja do nawilżania mam masło do rąk i paznokci mango i oliwka Inglot. Wcieram w płytkę oraz skórki. Zmywacz strasznie wysusza.

    OdpowiedzUsuń
  7. Aby mieć piękne paznokcie to nic nie należy robić. Dosłownie NIC... tylko że tak się nie da, niestety... bo my kobiety nie potrafimy nic, bo zawsze coś jest do roboty ;)

    OdpowiedzUsuń
  8. Hmmm... moja mama to w ogóle kiedyś nie malowała paznokci :) a o wzorkach to już nie wspomnę, a jak zobaczyła ile ja mam pierdułek i lakierów to zaczęła mnie prosić o coś na specjalne okazje. I jak się rozkręciła to co chwila słyszę: Paznokietki proszę mi dzisiaj zrobić :DD Normalnie stworzyłam potwora :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Kasiu, to tak jak ja :D
    Moja mam przychodzi do mnie z wyciągniętym palcem wskazującym, i mówi :"tu mi coć haczy!" :D
    Wtedy moim zadaniem jest wyciągnąć pilniczek i polerke, naprawić szkody, załatać ewentualną dziurę i voila!
    W ogóle naszym wspólnym rytuałem jest sobotnie malowanie paznokci :)
    Lubię ten czas, i tego mojego potffforka!

    OdpowiedzUsuń
  10. To i moja ciotka zalicza się do tych "skuszonych".
    Ciocia ma długie, mocne paznokcie. Zawsze malowała je na jasną perełkę. Ilekroć przyjeżdżała, prosiła mnie o pomalowanie, ale o coś jasnego. No więc na początku malowałam jasnymi, frenchowymi, a potem zaczęłam sprowadzać ciotkę na lepszą drogę. Do tego stopnia, że już wyjeżdżała od nas z "I'm not really a Waitress" czy "Midnight in Moscow" na pazurach, a trudno powiedzieć, aby to były delikatne, bezpieczne kolorki...

    Zresztą Midnight in Moscow zafundowałam raz na pazury mojej chrześnicy (14 lat), a żonie kuzyna dostało się "Ravishing, Dahling" ChG. Aha, jedna z pań z mojej pracy została przed świętami umanikiurowana Mimozą dla Pani i Pana.

    OdpowiedzUsuń
  11. He he i moja mama też, tak ma, przychodzi i "coś mi tu haczy, zrób coś" :D :D I dzisiaj moja siostra wyszła z Sapphire in the snow, a jeszcze pół roku temu nie dało się jej nawet bezbarwnego nałożyć "bo coś tam świeci i mnie denerwuje" :D :D

    OdpowiedzUsuń