Bell Glam Wear nr 411 określany jest mianem kobaltowego – ja nazywam go czule „chaberkiem”. Ma od bowiem dość ciekawą barwę: jest to odcień dość ciemnego, wyrazistego niebieskiego. Można by powiedzieć „intensywny błękit”. Tusze do rzęs tego kolor u noszą nazwę „electric blue”.
Lakier jest średnio gęsty, pędzelek OK., w miarę dobrze się rozprowadza. Nie smuży, ale dla efektownego rezultatu konieczne są 2 warstwy. Błyszczy się nawet bez lakieru nawierzchniowego czy nabłyszczacza.
Wrzucam dwa zdjęcia – na wszystkich są 2 warstwy lakieru i żadnego top-coata:
Zdjęcie nr 1 – robione w środku przy sztucznym oświetleniu, jednak kolor jest tutaj identyczny z barwą, jaki ten lakier przybiera w ostrym słońcu bądź w silnym oświetleniu:
Zdjęcie nr 2 – robione również w środku i przy sztucznym oświetleniu. Tu widzimy, że przy gorszym świetle lakier jest zdecydowanie ciemniejszy. Taki efekt uzyskamy w nieco przyciemnionym pomieszczeniu, sztucznym świetle albo późnym popołudniem, bez silnego światła słonecznego. Zdjęcie wyszło dość ciemno, ale kolor lakieru odwzorowany jest prawidłowo:
UWAGA! Jeśli ktoś jest zainteresowany tym lakierem, to radzę nastawić się na kolor z drugiego zdjęcia.
Bez względu na rodzaj światła, cały czas jest to kolor niebieski. W żadnym razie nie wpada w granat (może w półmroku).
środa, 9 grudnia 2009
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
piękny!!! Muszę go mieć
OdpowiedzUsuńAguś, ten chaberek wkleiłam specjalnie dla Ciebie!
OdpowiedzUsuńdziękuję :* jest boski. Muszę kupić go jak najszybciej
OdpowiedzUsuńRzeczywiście bombowy, kurde!! Aga!!! Ja sobie obiecałam, że już nic nowego do końca roku nie kupę, a Ty mi tu z takim lakierem !! ;)
OdpowiedzUsuńOj, Kasiu, toż to fenomen kusiciela... Standard...
OdpowiedzUsuń:D nie będę w samotności cierpieć :P
OdpowiedzUsuńkolor obłędny
Jakby co, to w Warszawie cała seria Bell Glam Wear jest w przejściach podziemnych przy Centralnym, wejście od strony ul. Chałubińskiego. Maja tam jeszcze coś co przypomina pomarańczowy koral, podobny widzialam też w Rimmlu.
OdpowiedzUsuńpiękny, soczysty chaberek:O
OdpowiedzUsuńaj, miałam okazję pójść dzisiaj po niego :P
OdpowiedzUsuńAga, w Wawie byłaś?
OdpowiedzUsuńŚwietny jest! Aga, ile wytrzymuje u Ciebie?
OdpowiedzUsuńMoniu, aż tak rewelacyjny jeślio chodzi o trwałość nie jest. Powiedzmy dwa dni jest OK, potem już wyciera się na końcówkach i pojawiają się odpryski (lekkie). Mi to akurat nie przeszkadza, 2 dni to dla mnie obecnie maksimum z jednym lakierem.
OdpowiedzUsuńnie byłam w Wawie :D ale sprawdziłam na str. Bell gdzie dostanę ich kosmetyki w Łodzi
OdpowiedzUsuńTo u mnie trwałość jest podobna. Dwa dni i już widać lekkie starcie na końcówkach, po trzech trzeba zmywać. Jakby poprawili tą trwałość to śmiało porównywałabym te lakiery do OPI.
OdpowiedzUsuńOPI ma jednak lepszy pędzelek - choć tern w Glam Wear też jest dobry.
OdpowiedzUsuńPędzelek rzeczywiście lepszy ma OPI, choć przyznam szczerze że ja jakoś nie zwracam na to szczególnej uwagi. Maluje mi się każdym podobnie, choć oczywiście niektórymi lepiej ;)
OdpowiedzUsuńNo i cena odpowiednio niższa, więc wiadomo że wszystko nie może być idealne ;)
a jaka jest pojemność?
OdpowiedzUsuńPojemność, hm, nie pamiętam. Musialabym sprawdzić, chyba, że Monia ma koło siebie swoj Glam Wear.
OdpowiedzUsuńPojemność to 10g/r (cokolwiek znaczy to "r" haha), na pewno mniejsze od OPI ale szczerze mówiąc dla mnie to zaleta.
OdpowiedzUsuńOoo, jakie śliczności? On zupełnie kremowy jest?
OdpowiedzUsuńKremowy w 100%, bez jednej drobinki.
OdpowiedzUsuń