Lakier Orly z kolekcji Prepster z 2009 roku. Kolejny z kolorów, które bardzo ciężko opisać. Jest jaśniejszy niż Prince Charming i na pewno jest porównywalny do lakierów w tych odcieniach OPI. Nie jest to łatwy kolor do opisania, bo nie jest to szary, nie jest to brązowy - jest to 'grzybowo-błotny' w najlepszym znaczeniu tego słowa. Ogólnie kolor raczej ciepły, wykończenie creme. Idealna aplikacja i wytrzymuje bardzo długo (na zdjęciu jest to lakier 4dniowy). Wysycha bardzo szybko. Nie mam z lakierami Orly żadnych problemów. Jestem nimi zachwycona!! Ogólnie bardzo polecam.
Na zdjęciu dwie warstwy lakieru, baza Nail Tek II, i Top Coat OPI (którego tak na dobrą sprawę nie trzeba). Różne oswietlenia.
niedziela, 10 stycznia 2010
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Bardzo ciekawy kolor. Na moim monitorze to nawet odrobinę w fiolet wpada.
OdpowiedzUsuńMnie się ten kolor strasznie podoba na dłoniach innych niż moje... NIestety! Wszystko fajnie póki nie pomaluję nim pazurów.
OdpowiedzUsuńJeśli któraś z was jest zainteresowana, to mam go właśnie na zbyciu ;)
Hmm.. Zahran ja bym go chętnie adoptowała :D
OdpowiedzUsuńniedawno wymieniłam ten lakierek ... Mój przypadek to kopia Zahran. Chorowałam a niego, po czym bardzo siebie w nim nie lubiłam. Ale kolor cudny :)
OdpowiedzUsuńNa moim też wpada w fiolet. Na palcach absolutnie nie. :) Właśnie się nim delektuję od wczoraj i już kocham na amen. :D
OdpowiedzUsuńBoski jest.
I też nie umiem go opisać. :) Mnie on najbardziej przypomina słabe cacao. :D