Mój ulubiony kolor z kolekcji Shrekowej. Ten kolor na mnie to trochę taki dziwak...czasem wydaje się bardzo jasny, pastelowy i jakby wypłowiały...ale najczęściej widać w nim wyraźne nuty fioletu, taka liliowa pastela. Malowanie to lekki koszmar...każda pastela jest trochę problematyczna, ale tutaj potrzebowałam aż 3 warstw i w ogóle jest trochę taki "tępy", ale może to moja wina, bo zawsze nabieram za mało lakieru i moje warstwy są zawsze ekstremalnie cienkie. W każdym razie bardzo fajnie nosi mi się ten kolor, jestem fanką fioletów w każdej postaci i szybko przestałam się na niego złościć za denerwującą aplikację.
poniedziałek, 20 września 2010
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
o a mi sie bo super nakladalo :-) a mam miniaturke -)
OdpowiedzUsuńNo, chyba ja cos schrzanilam, moze jakos krzywo nalozylam baze i chyba za malo bralam lakieru, nie mam pojecia. A pewnie najwazniejsze jest to, ze sie spieszylam. :P
OdpowiedzUsuńNa pewno zweryfikuje to niedlugo, bo kocham sam kolor.